Dzisiaj będzie coś dla fanów motoryzacji i celebrytów, a dokładniej parę słów o regulaminie użytkowania samochodu służbowego 🙂 Brzmi dziwacznie i takie jest zamierzenie, więc zacznijmy od początku.
Mówi się, że celebryci to mają klawe życie. Ciągłe rauty, bankiety i melanże, a do tego pieniądze i przychylne spojrzenia ze strony przedstawicielek/cieli płci przeciwnej. 🙂 Ale nie jest tak do końca. Weźmy na przykład takiego Johna Malkovicha. Jeśli widziałeś kiedyś film: „Być jak John Malkovich”, to dobrze wiesz, że na piętrze nr 7 i pół pewnego wieżowca, w biurze, za szafą na segregatory znajduje się tajne przejście do głowy tego aktora. A, kto chciałby żeby po odsunięciu szafy byle pętak wchodził mu do głowy kiedy tylko zechce i podglądał jego życie?
A teraz pomyśl, że w twoim biurze, za szafą również znajduje się takie przejście, tylko że tym razem nie prowadzi ono do świadomości żadnego celebryty, tylko do głowy Twojego pracownika i to w chwili gdy przemierza nasz piękny kraj służbowym samochodem. Jaki obraz ukazałby się Twoim oczom po odsunięciu szafy, gdybyś mógł spojrzeć na świat oczami tego pracownika i usłyszeć jego myśli?
Może taki:
„W radiu leci świetny rockowy kawałek, więc podkręcam radio na full. Coś tłucze się w silniku od tygodnia, więc przynajmniej nie będą mnie te zgrzyty tak kłuły w ucho. Poziom charkotu wydobywającego się spod maski osiąga już chyba swoje maksimum i jeśli będę miał odrobinę szczęścia to awaria rozłoży samochód jutro… hehe… gdy będzie nim jeździł Roman z działu zakupów. Dobrze, że nie zgłosiłem tej usterki szefowi! Jeszcze zarzuciłby mi, że to moja wina, bo nie szanuję samochodu… co oczywiście jest prawdą… a tak Romanowi się oberwie. I dobrze, bo wyjada wszystkie firmowe cukierki z szafki w kuchni… a szczególnie te anyżkowe, za którymi najbardziej przepadam. 🙂
Uruchomiłem klimatyzację typu korbotronik i przez otwarte okno wiatr mile rozwiewa mi włosy na łokciu i przedramieniu. Wiejska droga jest pełna dziur i wybojów, dlatego profilaktycznie dodatkowo przyspieszam, żeby skacząc po grzbietach asfaltowych muld mniej odczuwać wibracje i uderzenia nawierzchni w zawieszenie… lub może na odwrót. Przede mną pojawia się ostry zakręt! Czerwono biały znak sygnalizujący niebezpieczeństwo zbliża w ogromnym tempie. Pilot w mojej głowie, którego nie powstydził by się Sebastian Loeb, bezbłędnie podpowiada: piątka w lewo 130, tnij przez szczyt. Robię lekkie dohamowanie na dojeździe i biorę wiraż na skraju utraty przyczepności. Piszczą opony, których bieżnik jest już tylko mglistym wspomnieniem….. No co poradzę na to, że uwielbiam zapach palonej gumy o poranku!”. 🙂
I w tym miejscu zlany zimnym potem wychodzisz z otworu za szafą 🙂 Co sobie pomyślisz? Pewnie wiedząc już co dzieje się z autami firmowymi dojdziesz do wniosku, że już czas, aby w przejrzyste ramy ująć to, w jaki sposób pojazdy w mojej firmie mają być użytkowane. W szczególności, jak mają być zgłaszane usterki, w jaki sposób pojazd powinien być zdawany lub pobierany, tak aby wiadome było kto odpowiada za taki, a nie inny jego stan.
To wszystko (i wiele innych kwestii) powinno znaleźć się w regulaminie użytkowania samochodu służbowego, po to by samochód nie przypominał kupy złomu po roku lub dwóch korzystania z niego w firmie. Przede wszystkim zaś żeby pracownicy wiedzieli jakie są zasady dbania o służbowe mienie i mieli świadomość istnienia jasno określonych obowiązków, jakie wiążą się z jego używaniem.
Regulamin taki to także odpowiedni instrument dbania o wizerunek firmy. Pamiętaj, że brudny samochód nie najlepiej świadczy o porządku w przedsiębiorstwie… a poza tym mniej widoczne są napisy reklamowe na samochodzie, a po to w końcu zostały tam umieszczone żeby bez przeszkód je podziwiać. 🙂
Dobrze napisany regulamin użytkowania samochodu służbowego obejmuje bardzo szeroki zakres nieprzewidzianych sytuacji, które mogą negatywnie zaskoczyć pracodawcę w związku z oddaniem pracownikowi (w rozumieniu także tych osób, które „zatrudnione są” na podstawie umów cywilnoprawnych, w tym także w ramach tzw. samozatrudnienia) do dyspozycji firmowych czterech kółek.
Można tu przytoczyć tytułem skromnego przykładu następujące sytuacje, w których powinien on ochraniać interes pracodawcy:
– możliwość dochodzenia roszczeń odszkodowawczych w wypadku odmowy przez ubezpieczyciela wypłaty odszkodowania za skradziony pojazd z powodu jego złego zabezpieczenia przez pracownika, lub pozostawienia przez niego w samochodzie dokumentów lub kluczyków,
– ustalanie zakresu możliwego użytkowania samochodu do celów nie związanych bezpośrednio z czynnościami zawodowymi pracownika,
– ustalanie możliwości prowadzenia zdalnego monitoringu sposobu korzystania z pojazdu (przez GPS),
– ustalanie zakresu szkód powstałych w pojeździe oraz osób odpowiedzialnych za ich pokrycie.
Szczególnego znaczenia regulamin użytkowania samochodu służbowego nabiera względem osób korzystających z tzw. niepracowniczych form zatrudnienia (umowy cywilnoprawne oraz tzw. samozatrudnienie). O ile bowiem względem pracowników przepisy prawa pracy formułują ogólne zasady odpowiedzialności za mienie powierzone im przez pracodawcę oraz obowiązek stosownej dbałości o jego stan, o tyle względem osób nie zatrudnionych na podstawie umowy o pracę brak jest takich jednoznacznych uregulowań (zastosowanie mają ogólne przepisy prawa cywilnego).
Kończąc ten wpis chciałem powiedzieć Ci także, że w opisanym dziś regulaminie obowiązkowo zakazane powinno być także używanie w pojeździe słów takich jak: „śmiało” i „ogień” 🙂 Stwórz i wprowadź więc w swoim przedsiębiorstwie regulamin użytkowania samochodu służbowego, zanim w jego kabinie zasiądzie duet taki jak na tym filmie 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }