Przekształcenie w spółkę komandytową nie spędza snu z powiek większości przedsiębiorców, a na pewno nie tych, którzy prowadzą już biznes w takiej właśnie formie prawnej 🙂 Oni bowiem mogą spać spokojnie, mając świadomość wszystkich zalet zastosowania w praktyce konstrukcji spółki komandytowej, a w szczególności ograniczenia ich odpowiedzialności za zobowiązania spółki jedynie do wysokości tzw. sumy komandytowej (np. do 1.000 złotych).
Polecam i Tobie zastanowienie się nad minimalizacją ryzyka płynącego osobiście dla Ciebie z prowadzonej działalności gospodarczej, takim właśnie sposobem.
Aby lepiej uzmysłowić sobie, jak ważne jest tego rodzaju ograniczenie ryzyka gospodarczego pomyśl przez chwilę o takim przekształceniu, jako o szczepionce chroniącej Cię przed skutkami wielu bardzo poważnych chorób. W Twojej firmie chorobą taką może być np. duża „wpadka biznesowa”, albo niekorzystna decyzja organu podatkowego, skutkująca niewypłacalnością Twojej firmy.
Miej też na względzie, że już po jednokrotnym sczepieniu (przekształceniu w spółkę komandytową) uzyskujesz pełną i utrzymującą się stale odporność na wypadek zajścia takich zdarzeń.
Możesz oczywiście nie szczepić się w ogóle (czyli biznesu nie przekształcać w spółkę komandytową), licząc na to, że jesteś genetycznie odporny na większość chorób, którym szczepionka zapobiega. Niestety, jeśli w biznesie zasada doboru naturalnego także ma zastosowanie (a ja skłaniam się ku takiemu zapatrywaniu), to jest duże prawdopodobieństwo, że boleśnie zweryfikuje ona Twoje założenie. 🙂
Możesz również unikać zachorowania, ograniczając wszelkie kontakty z innymi, które mogłyby się wiązać z takim ryzykiem (czyli inaczej mówiąc odmawiać wchodzenia w kontakty gospodarcze w sytuacjach, w których pojawia się jakiekolwiek cień zagrożenia dla Twojej firmy – czyli właściwie zawsze 🙂 ). Tylko czy takie działanie będzie służyło Twojej firmie i jej rozwojowi?
A co się stanie, jeśli zdecydujesz się udać na wyjazd na czarny ląd, gdzie ryzyko zachorowania na tropikalne choroby jest znacznie większe, a skutki choroby znacznie boleśniejsze (czytaj. weźmiesz duży kredyt, rozpoczniesz dużą inwestycję budowlaną lub będziesz ubiegał się o dotację)? Czy wtedy również postawisz wszystko na jedną kartę i machniesz ręką na szczepienie przed tropikalnym pomorem, który powalił już niejedną firmę?
Zastanów się także nad kosztami leczenia choroby (tj. kosztami procesów sądowych, odwołań od decyzji, „ratowania” majątku firmy i Twojego spod egzekucji) i czasu, który na to stracisz. Czy warto ponieść takie koszty? A co się stanie, jeśli pomimo leczenia nigdy nie wrócisz już do pełnej sprawności (czytaj: ze względu na stan Twojego zadłużenia będziesz musiał zniknąć z tzw. oficjalnego obiegu)?
Myślę że odpowiedź na powyższe pytania skłoni Cię do refleksji nad możliwością przekształcenia w spółkę komandytową Twojej firmy. Pamiętaj jednak, aby okres czasu, w którym podejmować będziesz decyzję w tym przedmiocie nie był zbyt długi, bo szczepienie będzie skuteczne tylko wówczas, jeśli zostanie dokonane jeszcze zanim podejmiesz kontakty, związane z wystąpieniem znacznego ryzyka gospodarczego.
Za zapłatę podatków i innych należności, które powstały przed datą przekształcenia w spółkę komandytową będziesz odpowiadał w dalszym ciągu na takich samych zasadach jak dotychczas. Jeśli więc na przykład prowadzisz firmę w formie jednoosobowej działalności gospodarczej, Twoja odpowiedzialność osobista za takie zobowiązanie będzie niczym nieograniczona (to samo tyczy się np. Twojej odpowiedzialności, jako wspólnika spółki jawnej, przy uwzględnieniu zasady tzw. subsydiarności takiej odpowiedzialności).
Ale czy gorący letni okres jest dobry na to, żeby rozpocząć procedurę przekształcenia w spółkę komandytową? Hmmmm….Tak! Jest świetny, tak samo jak każdy inny! 🙂 Byle tylko czynności związane z przekształceniem w spółkę komandytową były podjęte dostatecznie szybko, tak aby cały proces zakończyć przed rozpoczęciem ryzykownych działań gospodarczych, tj. np. przed podpisaniem umowy kredytowej, umowy o dotację, czy podpisaniem tzw. „kontraktu życia” (który z moich obserwacji, nie rzadko jest pierwszym i ostatnim gwoździem do trumny, nawet dobrze prosperujących biznesów).
Cała procedura przekształcenia wraz z dodatkowymi czynnościami „przygotowawczymi” (np. sprzedaż części majątku firmowego do podmiotu powiązanego w ramach jednoosobowej struktury holdingowej) może zająć nawet parę miesięcy, więc warto o takich działaniach pomyśleć z pewnym wyprzedzeniem.
Dla przestrogi przed zbytnim odciąganiem w czasie takich działań wskazuję na przykład klientów Kancelarii (wspólników spółki jawnej) , którzy w ubiegłym roku przez parę miesięcy nie mogli zdecydować się na dokonanie przekształcenia i zwlekali z podjęciem takich czynności. Niestety skutkowało tym, że nie zdążyli przekształcić biznesu w spółkę komandytową do czasu podpisania wieloletnich kontraktów, (których niewykonanie skutkować może dla nich bardzo dotkliwymi, negatywnymi skutkami finansowymi). Odpowiadają oni więc nadal za realizację tych kontraktów bez ograniczeń, a ich sen jest zapewne trochę mniej spokojny z tego powodu.
Kończąc ten wpis – w sekrecie – podpowiem Ci, że przekształcenie w spółkę komandytową można połączyć także z innymi zabiegami zwiększającymi ochronę majątku osobistego wspólnika (-ów), tworząc strukturę nazwaną przeze mnie w blogu: jednoosobową strukturą holdingową, o czym przeczytasz tutaj.